wtorek, 16 sierpnia 2016

Od Erica do Elisabeth

- No dobrze. - uśmiechnąłem się.
Sięgnąłem po telefon, który był na szafce nocnej. Weszliśmy na stronie kina, Elise oparła się o mój tors i wspólnie wybieraliśmy film. Nie znaleźliśmy nic ciekawego a nie sztuką jest iść do kina, na byle jaki film i nudzić się przez niespełna 2 godziny. Nagle wpadł mi do głowy pewien pomysł - niespodzianka.
- Muszę jeszcze załatwić coś na mieście... może wieczorem po prostu oglądniemy coś w telewizji. - wzruszyłem ramionami.
- No dobrze... - westchnęła smutno.
Pocałowałem ją w policzek po czym wstałem i poszedłem się umyć.
***
Wszystko było przypięte na ostatni guzik. Wypożyczyłem rzutnik, znalazłem film, który bardzo spodoba się Eli. Połączyłem wszystkie rzeczy, które lubi i połączyłem w jedno, wyszedł naprawdę fajny nastrój.
***
- Tylko nie podglądaj. - powiedziałem prowadząc ją w stronę niespodzianki.
- Przecież nie podglądam. - uśmiechnęła się.
- Okej, już. - odsunęłam dłoń od jej oczu, drugą cały czas trzymając ją za rękę.

Elisabet? c;

Od Elisabeth c.d Eric

Chęć płakania przeszła tak szybko jak przyszła. Odwzajemniłam pocałunki Erica, bardzo namiętnie.
- Dziś mamy wolne, możnaby to jakoś wykorzystać. -powiedziałam kiedy się od siebie oderwaliśmy.
Eric uśmiechnął się i znów złączył nasze usta, później zjechał trochę niżej. Odsunęłam go od siebie.
- Chodziło mi raczej, abyśmy gdzieś razem poszli. Może do ludzkiego kina?

Eric? ;3

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Od Erica c.d Elizabeth

Zaśmiałem się lekko, widząc jak nauczycielka wychodzi z sali. Objąłem dziewczynę, która oparła się o mnie. Chyba pierwszy raz w życiu jestem naprawdę szczęśliwy... z nią. To z nią chcę spędzić resztę życia. [...] Szliśmy przez korytarz trzymając się za ręce, czuliśmy satysfakcję, widząc żenujące miny Alice i [zapomniałam jak się nazywała xd], jednak ani ja, ani ona się nimi nie przejmowaliśmy.
***
Następnego dnia, obudziłem się jako drugi. Elise już nie spała, wpatrywała się we mnie.
- Elizabeth... czemu ja... leżę z tobą w łóżku? - uniosłem do góry jedną brew, udając zmieszanie.
Elise wyglądała, jakby miała się zaraz rozpłakać. Zrobiło mi się trochę głupio, że tak wyszedł ten 'kawał' dobra człowieku, zrób coś zanim się popłacze, tego nie chcę. Widok, kiedy płacze jest najgorszym widokiem.
- Żartowałem skarbie. Przepraszam, nie wiedziałem że weźmiesz to tak do siebie. Kocham cię. - powiedziałem przytulając ją do siebie.
- Jesteś idiotą, wiesz? - pacnęła mnie w ramię, uśmiechała się jednak.
- Twoim idiotą. - uśmiechnąłem się, w jednej chwili znalazłem się nad nią, pocałowałem ją.

Elise? ;P

środa, 27 lipca 2016

Od Elisabeth c.d Eric

Obudziłam się w objęciach Erica. Uśmiechnęłam się lekko i mocniej wtuliłam w chłopaka.
***
Matematyka leniwie ciągnęła się...trwała wieki...na szczęście ja i Eric to zmieniliśmy w ostatnich dziesięciu minutach. Zaczęliśmy rzucać samolocikami w innych i tak zaczęła się wielka wojna. Nauczycielka nie miała do nas siły i wyszła z klasy.

Eric?

wtorek, 26 lipca 2016

Od Erica c.d Elisabeth

Przytuliłem ją i zasnąłem.

? Uch brak weny

Od Elisabeth c.d Eric

Uśmiechnęłam się i położyłam obok.
- No i fenomenalnie.
Eric przykrył nas lekko kocem, wtuliłam się do niego i zamknęłam oczy.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Położyłem dłoń na jej policzku i uśmiechnąłem się.
- Nawet bym cię stąd nie wypuścił. - usmiechnalem się.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Byliśmy w komplecie. Zamknęłam oczy i próbowałam się skupić tylko na jego oddechu. Jego klatka piersiowa lekko unosiła się, a po chwili opadała.
***
Nawet się nie zorientowałam kiedy zrobiło się ciemno. Lekko podniosłam się na nim i spojrzałam mu w oczy.
- Możemy tu dzisiaj przenocować? Noce bez Ciebie, nie są dobrze przeze mnie wspominane, po naszej pierwszej... -spojrzałam w dół.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Elise wyszła a ja w tym czasie nasypalem psom karmy ponieważ była to pora karmienia. Położyłem się ponownie, po pewnym czasie przyszła Elise. Położyła się na mnie a ja ją objąłem.

Od Elisabeth c.d Eric

Leżeliśmy przytuleni do siebie. Psiaki po jakimś czasie położyły się obok, tuląc do nas swoje ciepłe ciałka (xd). Teraz już nie miałam ochoty się ruszyć. W tym towarzystwie mogłam zostać na zawsze, brakowało tylko Max'a. Nie chętnie podniosłam się z łóżka, i podeszłam do drzwi.
- Gdzie uciekasz? -spytał smutno Eric.
- Zaraz wrócę, idę po Max'a. -mrugnęłam do niego i wyszłam na korytarz.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Posunalem Tosie i położyłem się obok Eli, przytulajac ją, odwzajemniła gest.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Na mojej twarzy pojawił się w końcu uśmiech, co zauważył chłopak i pocałował mnie w głowę. Poszliśmy do jego pokoju, usiadłam na krześle przy biurku, a on rozsiadł się wygodnie na łóżku.
- Może pójdziemy z nimi na spacer? -wskazałam głową na psy.
- Dobra, ale za chwileczkę. Tak wygodnie się tu siedzi... -poklepał miejsce obok siebie.
Podeszłam i usiadłam obok niego.
- Rzeczywiście. -położyłam się i zagwizdałam.
Na łóżko wskoczyły chyba wszystkie psiaki, a mały czarny kot przyglądał im się ze znudzeniem, kiedy te skakały po nas i merdały ogonami.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

- A co, ślepaś? - przyciągnąłem Eli bliżej siebie. - A jeśli chodzi o to zdjęcie, albo w 10 sekund je usuniesz i kazesz wszystkim przestać się z niej śmiać, albo...
- Albo? - uniosla lekko brew.
- Ojjj, wiesz. - zmruzylem oczy.
Dziewczyna chwilę pomyślała a później otowrzyla szeroko oczy i szybko wyciągnęła telefon.
- Usunięte!!! - powiedziała szybko i pobiegła dalej.
Zasmielismy się delikatnie.
- O co chodziło? - spytała.
- Sam nie wiem, ale to zawsze działa. - szepnąłem jej do ucha.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Przytuliłam go mocniej.
***
Szliśmy przez korytarz szkolny, trzymając się za ręce. On uśmiechał się delikatnie, ale mi się to jeszcze nie udawało. Wszyscy gapili się na nas, co było strasznie wkurzające. Nagle podeszła do nas Alice i Luna.
- A co wy tu razem robicie? -spytała Luna z oburzeniem i zmierzyła mnie wzrokiem.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Gdy się od siebie oderwaliśmy, Elise Schowała twarz w mojej koszulce, Przytuliłem ją mocno.  Nie do wiary, że chciała się zabić...
- One groziły że zrobią coś Max'owi... - wydukala.
- Już dobrze. - pogladzilem ją po włosach. - Obiecuję ci, że będą baly się nawet na ciebie spojrzeć... - zapewniłem.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

"Kocham Cię" w głowie cały czas słyszałam te słowa. Odsunęłam się od niego nieco i spojrzałam mu w oczy.
- Kocham Cię, ale...nie zaguję na Ciebie. Jestem podła...okropna...
- Nie mów tak. Wybaczam Ci, kocham Cię i nie mogę już bez Ciebie żyć.
Na koniec swej wypowiedzi złączył nasze usta w pocałunku.
Odwzajemniłam gest

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Dowiedziałem się od kogoś, iż Elise wróciła do akademii. Szukałem jej, ale na nic. Nagle przyszedł do mnie sms, był od Elisabeth. Były w nich przeprosiny oraz pożegnanie. W jednej chwili, wszystko się zatrzymało.
***
Wsiadłem w samochód i z piskiem opon ruszyłem przed siebie. Jak się domyśliłem, była na wieżowcu samobójców. Pośpiesznie wsiadłem do budynku i wbiegłem po schodach na samą górę. Stała na krawędzi, a mi stanęło serce. Po cichu ruszyłem w jej kierunku.
- Elise... - powiedziałem cicho i powoli.
- Zostaw mnie. - powiedziała przez płacz, odwracając głowę w moim kierunku.
Stanąłem kilka kroków od niej.
- Elise, nie rób tego... nie warto! Wszystko będzie dobrze. - stwierdziłem. - Nie zostawiaj mnie, mam tylko ciebie... kocham cię. - wyciągnąłem w jej stronę rękę.
Spojrzała na mnie, a do jej oczu napłynęły łzy. Gdy złapała moją dłoń, przyciągnąłem ją do siebie, łapiąc.
- Kocham cię. - powtórzyłem przytulając ją.
Wow... udało mi się to powiedzieć.

Elisabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Nie miałam gdzie się schronić, kilka dni spałam w lesie, pod gołym niebem.
***
Szłam przez las, głodna, wyczerpana. Nagle poczułam się bardzo źle, czułam jakby całe szczęście, a raczej jego resztki, ze mnie wypłynęło. Po chwili zdałam sobie sprawę, że to jednorożce. Zobaczyłam je, powoli zbliżały się do mnie. Moja magia była niczym w porównaniu z ich, nie miałam nawet jak uciec.
Dwa z nich chwyciły mnie i teleportowaliśmy się.
***
Siedziałam zamknięta w swoim pokoju. Miałam czekać na przyjście dyrektorki.
***
Kiedy kobieta wyszła, schowałam twarz w dłonie. Byłam zawieszona, jeżeli uciekłabym jeszcze raz, to oznaczało by wydalenie mnie z akademii. Przez tydzień zabroniono mi uczęszczać na lekcje, brzmi ironicznie, bo chyba każdy by chciał mieć zabronione chodzić na lekcje i odrabiać zadania domowe.
Wyszłam na korytarz, grupka chłopaków, którzy akurat przechodziła obok, zaczęli się ze mnie śmiać. I wytykać mnie palcami. Jeden wspomniał coś o "puszczalskiej" a inny nazwał mnie "noonerką" co w jakimś tam języku znaczyło przekleństwo, bardzo obraźliwe.

Eric?

poniedziałek, 25 lipca 2016

Od Erica do Elisabeth

Od kilku dni nie widziałem Eli. Może to i dobrze? Ale tęsknię niemożliwe. Przechodząc korytarzem, słyszałem chichoty.
- Co was tak śmieszy. - spytałem ostro i bezbarwnie.
- Twoja laska ziom. - wybuchnął śmiechem pokazując mi zdjęcie.
Nie wytrzymałem, roztrzaskalem telefon chłopaka o ścianę.
- Ups. - mruknalem. - Jesteście zalosni... A te dwie, co to dodały jeszcze bardziej.
Zacząłem szukać Elise, nie byłem już zły o to wszystko... teraz chciałem pomóc jej z tym wszystkim.

Eli?

Od Elisabeth c.d Eric

Patrzałam na niego ze łzami w oczach. Przyszedł mnie przeprosić, a to ja zachowałam się podle. Nie odpowiedziałam. Odwróciłam się i pobiegłam do swojego pokoju, dopiero w środku popłakałam się na dobre. Siedziałam pod drzwiami i ryczałam. Max podszedł do mnie i wspiął się na ramię, aby wtulić się do mnie. Położyłam na nim delikatnie dłoń i pogłaskałam go.
- Max, przepraszam. -powiedziałam, wstając z podłogi.
Wyrzuciłam z plecaka podręczniki szkolne i zaczęłam tam pakować ubrania, oraz niezbędne rzeczy. Muszę uciec, aby chronić Max'a, aby uciec od upokorzenia, aby nie patrzeć już na Erica. Ostatni raz spojrzałam na swój pokój i wyszłam. Max siedział mi na ramieniu, w ciszy przyglądał się wszystkim przechodzącym obok. Nikt nawet nie zauważy, że uciekłam...
***
Następnego dnia byłam już daleko od Akademii.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Westchnąłem i wyszedłem, wróciłem do siebie.
***
Potrzeba było mi trochę czasu, żeby to wszystko przeanalizować, zrozumieć. To było mega chamskie, zwłaszcza, że się ze sobą przespalismy. No i jakby nie było... chyba się zakochałem...
***
Znalazłem Elise przy jednym z okien na korytarzu, na parterze. Chciała odejść, jednak złapałem ją za ręce.
- Poczekaj, posłuchaj mnie. - mruknalem. - No bo ja... kocham c... - Nie dokończyłem ponieważ przerwała mi Alice.
- Nie, nie, Ericzku. Nie wysilaj się tak, i tak nie usłyszysz tego samego od niej... to był tylko zakład. Miała ciebie w sobie rozkochac, tylko tyle. Ale wiesz... i tak cała akademia będzie miała z ciebie beke i... lepiej pilnuj szczurka. - uśmiechnęła się do niej złośliwie.
- Zakład? To... chciałem żebyśmy zaczęli od nowa, bo mi na tobie zaczęło cholernie zależeć a to był zakład? - starałem się zachować spokój, jednak czułem jakby mi serce pękło.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Nie wiedziałam co powiedzieć. Do oczy zbierały mi się łzy. Poczułam silne poczucie winy  że sama to zaczęłam. Że oddałam się mu, a on nawet minimalnie...tego nie docenił. Zasługuję na lepszego? Ja już nigdy nie będę na nikogo zasługiwać, jestem warta tyle co nic, nawet mniej.
- Wyjdź. -wycedziłam powoli.
- Przepraszam. -powiedział otwierając drzwi.
- Nie. To ja powinnam przeprosić. -powiedziałam bardziej do siebie...

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Westchnąłem głęboko i zakrylem twarz dłońmi. Założyłem bokserki i spodnie, koszulkę chwycilem w dłoń.
- Przepraszam... może i coś do ciebie... Ale zasługujesz na lepszego...
Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Kiedy się obudziłam Eric leżał obok mnie, nie spał. Podniosłam się na łokciu i pocałowałam go. Nie odwzajemnił gestu, a nawet odepchnął mnie od siebie. Spojrzałam na niego zszokowana.
- Elise... -zaczął i po chwili przerwał- Elisabeth, to był błąd.
Chwilę trwało za nim dotarło do mnie co właśnie powiedział. "To był błąd"?! Czyli wcale nic do mnie nie czuje? Przespał się ze mną i nic... Po niekąd jestem sama sobie winna, bo to ja go wzięłam do siebie. Usiadłam na łóżku i przypkminając sobie, że jestem naga wzięłam kołdrę i zakryłam się nią.

Eric?

Od Erica c.d Elisabeth

Uśmiechnąłem się pod nosem i przystapilem do działania.
***
Powoli otworzyłem oczy, wszystko mi się przypomniało. Spojrzałem w bok, mając nadzieję iż to sen, ale nie - nasze ciuchy były porozrzucane po całym pokoju a Elise leżała przytulona do mnie.
- Ja pierdziele... - pomyślałem.
Nie ruszyłem sie, nie chciałem żeby się obudziła. Co ja jej powiem? Sorry, ale na seksie się skończy. No... może i coś do niej czułem, ale zasłużyła na lepszego chłopaka.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Z resztą ubrań poszło szybciej. Eric schodził z pocałunkami coraz niżej, by później podnieść się i znów pocałować mnie w usta. Kiedy poczułam jego dłonie pomiędzy moimi udami, rozchyliłam je lekko, oddając mu się.

Eric? OmG

Od Erica c.d Elizabeth

Położyłem dłonie, na jej plecach, powoli wsunąłem je pod koszulkę, Elizabeth ściągnęła ze mnie t-shirt, zrobiłem z jej to samo. Nie przerywając pocałunku schodziłem coraz niżej, aż pocałowałem ją w szyję. Powoli położyłem ją na łóżku i ponownie pocałowałem w szyję a później w usta.

Elise?

Od Elosabeth c.d Eric

Nawet nie zapaliłam lampki, usiadłam na łóżko i pociągnęłam go za sobą. Usiadł obok, trzumając mnie wciąż za rękę pocałował. Usiadłam mu powli na kolana i objęłam go, nie przestając całować.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Zastanowiłem się chwilę, niby było późno, ale... co mi szkodzi. Odwzajemniłem uśmiech i skinąłem głową, Elise złapała moją dłoń i pociągnęła lekko w stronę wnętrza swojego pokoju.

Elise?

Od Elisabeth c.d Eric

Odwzajemniłam pocałunek, z chwilą bardziej namiętnie. Objęłam jego szyję rękoma i przyciągnęłam bliżej siebie. Staliśmy tak dłuższy czas. Kiedy zabrakło nam tchu odsunęłam się lekko i spojrzałam mu w oczy.
- Wejdziesz? -spytałam uśmiechając się delikatnie.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Było już późno, szliśmy przez ciemny las, aż w końcu wyszliśmy przed akademią. Poszliśmy pod pokój Elise, oparłem się jedną dłonią o futrynę a ona o drzwi. Drugą dłonią lekko pogładziłem ją po policzku i pocałowałem.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Przytuliłam się mocniej do chłopaka. Teraz mnie już zostawią, Max jest bezpieczny, a Eric ... jest cudowny.
***
Po kilku godzinach wszyscy zaczęli się zbierać. Nagle Eric złapał mnie za rękę.
- Chodź, odprowadzę Cię. -uśmiechnął się, odwzajemniłam gest i poszliśmy.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Uśmiechnąłem się i przyciągnąłem dziewczynę do siebie, przytulając. Uścisnęła mnie. Nieopodal zauważyłem Alice i Lunę, gdy Elise na nich spojrzała, Alice uniosła kciuk do góry, obie się zaśmiały i poszły do innych.
- O co im chodziło? - spytałem.
- Nie wiem. - odpowiedziała.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Cieszyłam się, nie tylko dlatego, że mi się udało, choć nie zrobiłam nic wielkiego, ale też dlatego, że skoro mi się udało...to oznaczało, że na prawdę mnie lubi...bardzo. Pocałowałam go jeszcze raz, po czym przygryzłam wargę, aby się opanować.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

W ułamku sekundy odwzajemniłem pocałunek, sprawiając go namiętnym, z każdą chwilą coraz bardziej. Gdy po dłuższym czasie zabrakło nam tchu, odsunęliśmy się od siebie o parę milimetrów. Podniosłem lekko wzrok, patrząc jej w oczy, uśmiechnąłem się.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

- Tak. -odpowiedziałam bez dłuższego zastanowienia się- A Ty mnie?
Chłopak obdarzył mnie tak słodkim uśmiechem, że chyba domyślałam się jaka jest odpowiedź.
- Bardzo.
Poczułam jak robi mi się gorąco na twarzy, pewnie się zarumieniłam. Chłopak przyglądał mi się jeszcze chwilę, a później ujął moją twarz w dłonie i przysunął się bliżej mnie. Nasze usta dzieliło zaledwie kilka centymetrów. Szybko zmniejszyłam tę odległość i pocałowałam go.

Eric? ;*

Od Erica c.d Elizabeth

- Co się tak patrzysz? - uśmiechnęła się.
- A co, nie mogę? - odwzajemniłem uśmiech.
- Nie no, możesz. - wzruszyła lekko ramionami.
Teraz, zupełnie inaczej patrzałem na wszystko Elizabeth mi się naprawdę podobała...
- Lubisz mnie? - spytałem.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Przyszła po mnie Alice, powiedziała, że podobno Eric jest już na miejscu, lepiej żebym się pospieszyła, bo inna mi go poderwie. Zwracała się, jakby jej zależało, aby mi się udało, a przecież ona i jej przyjaciółeczka, uwielbiają upokarzać ludzi, szczególnie mnie...dziwne.
***
Kasper nie była zadowolony, gdy Eric go popchnął, widziałam, że ma ochotę mu przyłożyć, ale Alice go pohamowała, łapiąc za rękę i odciągając gdzieś.
- Jasne. -uśmiechnęłam się i chwyciłam lekko jego dłoń.
Zaczęliśmy tańczyć, jako jedyni. Wszyscy obecni nam się przyglądali, a po chwili kilka osób dobrało się w pary i dołączyli do nas.
Zdziwiło mnie, że Eric cały czas się uśmiecha, co chwilę się śmiał, był w dobrym humorze. Nie to co wczoraj. Zupełnie inna osoba.
Usiedliśmy na pieńkach, wzięłam sobie puszkę piwa i otworzyłam ją, nie rozlewając trunku, po czym wzięłam dużego łyka. Tak bardzo chciało mi się pić...Zauważyłam, że chłopak przygląda mi się badawczo.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Zdążyłem już wypić z dwa kieliszki wódki i dwa piwa, wystarczyło to, abym przestał dość racjonalnie myśleć. Cóż... łatwo było mnie upić, od zawsze. Zazwyczaj nie piję, ale od czasu do czasu można sobie pozwolić. Ludzie zaczęli się schodzić, w tym też Elizabeth. Widziałem, że jakiś chłopak próbuje do nich uderzyć. Chuchnąłem sobie w dłonie, nie czuć było ode mnie alkoholu. Podszedłem do nich i popchnąłem chłopaka ramieniem.
- Ej. - rzucił.
- Zatańczysz? - spytałem, wyciągając w stronę dziewczyny rękę, nie zwracając uwagi na tamtego.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Wróciłam do swojego pokoju. Wzięłam długi prysznic i przebrałam się, po czym usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę. Max wspiął się po mojej koszulce, wbijając w nią lekko pazurki i usiadł mi na ramieniu. Uśmiechnęłam się pod nosem i kontynuowałam czytanie. Po kilku godzinach, zrobiłam się śpiąca.
***
Dziś była sobota, grupka uczniów organizowała mała impreza nad jeziorem, na weekendy nauczyciele zawsze wyjeżdżali, akademią i uczniami zajmowali się Jednorożce, tacy strażnicy szkolni, wbrew pozorom nie byli konikami o pastelowych ubarwieniach, a zjawami, w czarnych szatach. Strażnicy pilnowali tylko murów akademii, nie zbliżali się do budynku szkolnego, tylko w razie zagrożenia, więc każdy tak na prawdę robił co chciał.

O 7 wieczorem mieli przyjść wszyscy, zaproszeni. W tym ja. Dowiedziałam się, że Eric też został zaproszony i na pewno będzie, więc miałam okazję, aby go do siebie przekonać.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

- Być może. - wzruszyłem obojętnie ramionami.
Dziewczyna westchnęła lekko i ruszyła w stronę akademii. Nie wiem, czego ode mnie oczekiwała. Że znajdzie przyjaciela? No chyba nie... przynajmniej, nie we mnie. Spojrzałem na ekranik, dochodziła osiemnasta, zeskoczyłem z murku lądując na lekko ugiętych nogach.
- Banda, idziemy. - zawołałem. Psy, ruszyły biegiem w moim kierunku. Paciu podał mi piłkę. - Sam to sobie trzymaj, co ja jestem. - uśmiechnąłem się lekko.
Zamerdał ogonem i podbiegł do Tosi.
***
W pokoju wziąłem krótki prysznic, założyłem swój strój. Przed akademią wsiadłem na motor i pojechałem na trening piłki. To chyba jedyna rzecz, na którą się nie spóźniam lecz... czasem mi się zdarzy. W końcu jestem tylko człowiekiem... w pewnym sensie.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

- Podobnie. -odpowiedziałam, spuszczając z niego wzrok.
Zastanowiłam się o czym bym mogła jeszcze z nim pogadać. Muszę coś wymyślić, aby mnie polubił, a na razie chyba ma mnie tylko dość. Chciałam z nim tu jeszcze posiedzieć, ale jeżeli będę zbyt nachalna to nici z rozkochania go w sobie. Zsunęłam się powoli z murka i skoczyłam, niezdarnie lądując na ziemi. Otrzepałam kolana z ziemi i odwróciłam się do chłopaka, patrzał na mnie dziwnie, jakby chciał zwyczajnie powiedzieć "żal mi Cię".
- Pójdę już, może jutro pójdziemy gdzieś razem..,.z Twoimi psiakami?

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Spojrzałem na jej dłoń, wyciągniętą w moim kierunku. Niechętnie odwzajemniłem gest.
- Eric. - rzuciłem krótko.
- Długo tu już jesteś? - spytała.
- Ciężko powiedzieć... raczej nie, z... dwa tygodnie, może trzy. A ty? - mruknąłem.
Spojrzałem na chwilę w dół, Tośka i Lukas leżeli w cieniu pod murem a pozostali dalej biegali. Ponownie przeniosłem wzrok na dziewczynę.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Siedzieliśmy dłuższy czas w milczeniu. Miałam ochotę skoczyć z murka i pobiec daleko. Pomyślałam, że w tedy będę miała jeszcze gorzej u Alice i Luny. zrobią ze mnie pośmiewisko całej szkoły, a najgorsze, że mogą zrobić coś Max'owi. O niego bałam się najbardziej, a byłam dużo słabsza od niech i nie miałam pojęcia jak inaczej, mogłabym go uchronić przed nimi.
- Skoro szukałaś towarzystwa, to czemu nic nie mówisz?
- Hmm...zamyśliłam się na chwilkę. -spojrzał na mnie, mrużąc lekko oczy- Tak w ogóle to, jestem Elisabeth, ale możesz mi mówić Elise. -wyciągnęłam rękę w jego stronę.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Skierowałem wzrok na dziewczynę, która za wszelką cenę starała się wejść na murek, lecz nie wychodziło jej to. Co się dziwić, kamień był ślizgi, potrzeba było dużo siły, aby się podciągnąć. Nie zbyt chciałem, aby się dosiadała. Najchętniej, kazałbym jej spadać, ale obiecałem sobie, że aż taki wredny dla dziewczyn nie będę. W sumie tylko dla tych, które mi nic nie zrobiły. Westchnąłem głęboko, chwyciłem jej drobną dłoń i pomogłem wspiąć się na murek.
- Dzięki. - uśmiechnęła się delikatnie.
- Nie będę dobrym towarzyszem. - powiedziałem bez większych emocji.
Spojrzałem jej w oczy, ona mi. Były brązowe, ale... było w nich coś innego, coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem. Po kilku chwilach przeniosłem wzrok na ekran telefonu, a następnie na psy, aby zobaczyć czy nikomu nie dokuczają. A naprawdę lubią to robić.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Gdy zobaczyłam chłopaka siedzącego na murku i bawiące się przed nim psy, wzięłam głęboki wdech i po chwili wydech. Nie bardzo podobało mi się mieszanie w to Eric'a. Szczególnie dlatego, że on naprawdę mi się podobał, a ja miałam go w sobie rozkochać. Chciałam, żeby mnie lubił, tak jak ja jego, ale nie chciałam, żeby coś między nami wyszło z powodu szantażu Alice i Luny.
***
- Potrzebujesz czegoś? -spytał po dłużej chwili.
Widziałam, ze nie bardzo ma ochotę na rozmowę. Będzie trudno...
- Towarzystwa. Mogę się dosiąść? -nie czekając na odpowiedź, podeszłam do murku i próbowałam się wspiąć, na darmo.

Eric?

Od Erica c.d Elizabeth

Obudziłem się dość późno, bowiem dochodziła jedenasta. Wziąłem szybki, zimny prysznic i ubrałem się. Nasypałem do wszystkich misek karmy a do jednej największej nalałem świeżej wody. Przygotowałem sobie witaminy na wieczór, dla swoich czworonożnych kompanów. Po pewnym czasie, gdy zjadły i chwilę odpoczęły, zabrałem je na zewnątrz. Wdrapałem się na dość wysoki mur, odgradzający akademię od świata zewnętrznego. Wyciągnąłem z kieszeni telefon, w uszy wsadziłem słuchawki. Puściłem swoją ulubioną nutkę i przeglądałem facebooka, co jakiś czas zerkając na bawiące się zabawkami psy. Koło mnie, a właściwie naprzeciw mnie, stanęła jakaś dziewczyna. Tak naprawdę miałem to gdzieś, ale denerwowało mnie trochę to, że tak się gapi. Westchnąłem i wyciągnąłem z uszu słuchawki.
- Potrzebujesz czegoś? - spytałem bezbarwnie.

Elizabeth?

Od Elisabeth c.d Eric

Siedziałam na parapecie, w jednym ze szkolnych korytarzy, i ćwiczyłam nowe zaklęcie, jakie poznałam będąc u ciotki na wakacjach, "Engorgio". Max przyglądał mi się uważnie, nagle usłyszałam czyjeś kroki. Spojrzałam w górę i zobaczyłam podchodzące do mnie Alice i Lunę. Psiapsiółki, których wszyscy nienawidzili, ale większość im ustępowała i przymilała się z racji ich pozycji w "hierarchii szkolnej".
- Cześć szczurzyco. -rzuciła nie przyjemnie Alice.
W szkole byłam znana jako szczurzyca, ponieważ mam szczura i bardzo kocham te zwierzęta, a większość się ich po prostu brzydzi.
- Czego chcecie? -spytałam ze znudzeniem.
- Przyszłyśmy Cię podręczyć. -odpowiedziała Luna jakby to było oczywiste- No więc, mamy dla Ciebie zadanie, które musisz zrobić. -milczałam oczekując, aż dokończy- rozkochasz w sobie...
- Erica. -dokończyła Alice, uśmiechając się złośliwie.
- Niby po co? -wzruszyłam ramionami.
- Rozkochanie go w sobie jest, jak podejrzewam trudne, szczególnie dla Ciebie. Jeżeli Ci się nie uda, będzie po Twoim szkodniku -spojrzała z obrzydzeniem na Max'a- i przy okazji, cała szkoła będzie miała z Ciebie polewkę.
Zastanowiłam się, przecież nie muszę tego robić. Nie chcę, ale wiem, że na prawdę mogą zrobić coś Max'owi. Nie mając wyjścia, zgodziłam się.

Eric?

Elisabeth Tuan


Godność: Elisabeth Rose Tuan
Wiek: 18 lat
Płeć: Kobieta
Orientacja: Hetero
Pochodzenie: Paryż, Francja
Motto: "work HARD play HARD"
Aparycja: Wysoka i szczupła dziewczyna, dobrze zbudowana. Jej brązowe włosy sięgają nieco za łopatki. Śniada karnacja, pełne usta i brązowe oczy.
Charakter: Elise jest spokojna, jednak da się z równowagi ją wytrącić. Potrafi być szczera do bólu, ale większość przemyśleń zostawia dla siebie. Nie lubi pracować w dużej grupie ludzi, nie lubi gdy ktoś się jej zbytnio przygląda.
Rodzina: Nie zna
Partner: podoba jej się pewien chłopak ^^
Zainteresowania: Spędzanie aktywnie czasu, najlepiej w wodzie. Kocha sporty wodne. Interesuje się ornitolodią i pomocą dzikim oraz zagrożonym zwierzętom. Lubi malować i fotografować (szczególnie swojego szczura).
Ciekawostki:
* wegetarianka
* ma alergie na pyłki traw
Steruje: Tuan93
Zwierzę: Max

niedziela, 24 lipca 2016

Catherine Hayes

Godność: Catherine Hayes, dla znajomych Cat.
Wiek: Przeżyła już 18 wiosen.
Płeć: Piękna
Orientacja: Hetero
Pochodzenie: Hiszpania, Madryt
Motto: Nie obchodzi mnie,czy stoję przed Bogiem, Buddą czy Oprah. Kiedy jedna strona nie dotrzymuje umowy, układ jest otwarty. Nauczyłam się być tylko na tyle wierna, na ile wierny jest facet, z którym się zadaję.
Aparycja: Cechują ją piękne, bursztynowe oczy z których wyziera radość harmonizujące z jej cerą. Wyraz jej twarzy mówi nam, że jest to osoba pogodna. Lśniące, miękkie brązowe włosy. Na jej ustach za dnia gości promienny uśmiech. Szczupła, wysportowana. Ma średni wzrost (Ok. 1.70) niezbyt długie ręce, oraz chude nogi. Głos ma miły, a język, jakim się posługuje, jest zawsze poprawny i delikatny. Nie wyróżnia się niczym specjalnym... może delikatnością.
Charakter: W stosunku do obcych, chłodna emocjonalnie i zrównoważona. Uwielbia obserwować świat i wyciągać wnioski. Do wszystkich zadań podchodzi z wrodzoną cierpliwością i wytrwałością. Swoje refleksje przedstawia jasno i treściwie, charakteryzuje ją obiektywność. Ma poczucie humoru, ale bywa zamknięta w sobie i często otoczenie nie dostrzega jej zalet, w tym wysokiej inteligencji. Jest szczera i bezpośrednia, zwraca uwagę na punktualność i dokładne wykonywanie obowiązków. Lubi porządek i jasno określone reguły. To dziewczyna, którą rządzą namiętności. Jest ambitna, lubi planować i wyznaczać sobie odległe i trudne cele, do których zawzięcie dąży i najczęściej osiąga doskonałe efekty. Energiczna i systematyczna, pragnie być kimś i umie panować nad sobą. Jest uparta i zdolna do poświęceń, ale nie lubi być za to doceniana. Ma liczne talenty, często charakteryzuje ją uczciwość, lecz nie zawsze. Nie pozwala uczuciom na rządzenie swoim życiem, zwraca uwagę na to, co namacalne i konkretne. Opanowana i tolerancyjna, ma dużą wiedzę teoretyczną. Chce być użyteczna dla innych, lubi pomagać. Bywa złośliwa i wyrachowana, posługuje się ironią. Marzycielka, całe życie poszukuje prawdziwej przyjaźni i miłości. Jest podejrzliwa i z zasady nie ufa ludziom. Daje z siebie wiele, umie słuchać i często współczuje innym, ale zamyka się w sobie. Najlepiej czuje się na łonie przyrody, kocha zwierzęta. Charakteryzuje ją bogata wyobraźnia, wrażliwość. Nienawidzi braku tolerancji oraz głupoty. Kiedy ktoś zrani, ciężko wybaczyć... nie łatwo wybaczy bliskim osobom, a jeszcze ciężej zapomnieć. Teoretycznie umie wpływać na ludzi by zmienili decyzje (łagodnie - charyzmą, ostro w ostatnim wypadku - skutecznym szantażem, chociaż sama nie daje się szantażować). Gdy uważa że ma rację to kłóci się ile wlezie, ale umie się przyznać do błędu. Nie jest solidarna... zawsze staje po stronie tego komu przyznaje rację. Ma pełno pomysłów, lubi czasem poszaleć, ale w graniach rozsądku – jest NIE i koniec, tu się kończy granica! Nie należy do typu ludzi, których jedynym życiowym celem jest nie opuścić żadnej wyprzedaży w sklepach. By jednak skłamała, gdyby się nie przyznała, że jej szafa pęka w szwach od coraz to nowszych ubrań! Po prostu dba o siebie. Bardziej obchodzą ją problemy ogólnoświatowe, lecz nie wszyscy pewnie to dostrzegą. Na życie patrzy optymistycznie. To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku. Jej charakter to istna kopalnia tajemnic i pułapek bowiem łatwo ją zranić.
Rodzina: Ech, nie chcę o tym rozmawiać...
Partner: Na pewno nie szuka chłopaka, któremu będzie zależało jedynie na współżyciu. Chce mieć się do kogo przytulić, komu wygadać, kto ją pocieszy, kogoś, będzie kochał całym sercem. Ma jednak złe doświadczenie z płcią przeciwną dlatego też ciężko będzie zdobyć jej zaufanie. Potrzebuje kogoś kto będzie zawsze, wiesz?
Zainteresowania: Od razu mówię, iż trochę tego jest. Lubi rysować, eksperymentować w kuchni. Kocha tańczyć, śpiewać. Od najmłodszych lat jeździ konno. Jej pasą się zwierzęta, z którymi styczność ma od zawsze, w ich towarzystwie czuje się najpewniej. Codziennie rano biega, sporty nie są dla niej problemem. Gdy ma odrobinę wolnego czasu lubi sięgnąć po dobrą książkę czy film.
Inne zdjęcia: -
Ciekawostki: 
- Kiedyś o mało co nie zginęła z rąk własnego chłopaka
- Często płacze po nocach
Steruje: Deane
Zwierzę: Mike

William

Harry

Eric Durm


Godność: Eric Durm, przezwisko? Czasem mówią na niego Issac.
Wiek: Już z 18 lat zleciało...
Płeć: Stu procentowy mężczyzna
Orientacja: Hetero
Pochodzenie: Niemcy, Dortmund
Głos: Ed Sheeran
Motto: Rób tak, żeby tobie było dobrze, bo innym nigdy nie dogodzisz.
Aparycja: Biega szybciej niż myśli. Pęd wiatru podczas jego sprintu uformował blond kosmyki włosów w stylową fryzurkę. Jego oczy, są koloru niebieskiego, przez co może się wydawać że są szare. Zabójczy uśmiech. To dość wysoki chłopak, mierzący 183 centymetrów. Jeśli chodzi o sylwetkę, to jest dobrze zbudowany, płaski, umięśniony brzuch.
Charakter: To osoba biorąca życie bardzo lekko; Eirca nie da się niczym zdenerwować, nic nie ma dla niego znaczenia. W życiu codziennym rzadko wykazuje jakieś uczucia, bywa oziębły i szorstki lub wręcz przeciwnie tolerancyjny i uczynny. Nie pragnie wpływać na decyzje otoczenia, jest bierny i lubi, gdy ktoś działa za niego. Często się spóźnia, ponieważ coś takiego jak punktualność nie istnieje w świadomości Erica. Wiele z jego zachowań charakteryzuje się odtwórczością, ponieważ ma dobrą pamięć i uzdolnienia artystyczne. Człowiek zamknięty w sobie, mrukliwy i uparty. Ciężko się z nim porozumieć, ponieważ z natury jest ponurakiem i egoistą. Nie okazuje ciepła ani życzliwości w kontaktach międzyludzkich. Nie znosi obowiązków i zawsze znajduje sobie ciekawsze zajęcia, które po chwili porzuca. Bywa uczuciowy, ale jego uczucia są nieprawdziwe, często przesadzone i wręcz udawane. Ma chwiejny charakter i często zmienia zdanie, jego opinie np. o innych są różne w zależności od aktualnego samopoczucia. Wytrwały. Zdecydowanie należy do grupy ryzykantów. Co za tym idzie, jest też odważny, bo nie da się ryzykować bez ani krzty odwagi Cały czas poszukuje rozrywek i przyjemności, nie znosi zasad. Często używa ironii. Nie lubi natrętnych żartów i kpin. Oczywiście to nie znaczy, że zachowuje się jak sierota. Umie zapluć jadem, porządnie dać w mordę gdy trzeba. Nie łatwo zdobyć jego zaufanie, chętniej wieży w siebie niż w innych ponieważ nie raz się zawiódł. Wbrew pozorom dojrzały i odpowiedzialny. W każdej sytuacji potrafi rozbawić. Ma mało wiary w siebie i ma niską samoocenę, przez to dość często na siebie narzeka. Jednak jest to spowodowane tym, co przeżył w przeszłości. Ma umiejętność odpowiedniego traktowania kobiety, jak i zachowania się w konkretnych sytuacjach. Ma poczucie humoru, choć nie wszyscy to wiedzą, umie śmiać się z samego siebie. Nie jest organizacją charytatywną i nie rozrzuca miłością na każdego. Wie, kiedy się zakocha, a kiedy czuje, że to zwykła przyjaźń. Nie da sobą manipulować. Mocny w gębie, nie daje sobie wejść na głowę. Gdy ktoś jest chamski w stosunku do niego, on odwdzięczy się tym samym.
Rodzina: Może zacznijmy od tego, iż Eric wychowywał się w domu dziecka. Prawdziwych rodziców nigdy nie poznał, nawet nie chciał. Spędził tam całe życie, nikt nigdy go nie chciał - nie wie, co znaczy miłość, jak to jest być kochanym.
Partner: Nie oszukujmy się... miłość nie istnieje. To nie jest nawet uczucie: to po prostu opłakana konieczność, zajmująca pośrednie miejsce między potrzebami ciała i duszy.
Zainteresowania: Zacznijmy od tego, iż kocha motocross oraz piłkę nożną. Od zawsze interesował się motoryzacją, samochody, motory... dużo na ich temat wie i jest w stanie naprawić nawet najbardziej skomplikowaną usterkę. Oczywiście przeróżne sporty, zaczynając od wodnych po lądowe czy nawet powietrzne, uprawia wiele sportów, dzięki czemu teraz ma idealną sylwetkę. Jako dziecko miał małe problemy z nawiązaniem przyjaźni, dlatego też wiele czasu spędzał ze zwierzętami, nauczył się z nimi pracować. Oczywiście też muzyka, potrafi grać na kilku instrumentach, ma cudowny głos. Lubi też gotować oraz szkicować. Make-up, ma talent do malowania twarzy (przykład)
Ciekawostki:
- Posiada swój MOTOR oraz SAMOCHÓD
- Jego charakter ukształtowała ponura przeszłość.
- Całe życie spędził w domu dziecka
Inne zdjęcia:
Steruje: Deane
Zwierzę: Lukas

Sanne

Tosia

Alvaro

Pacyfikator

Lucyfer